Słońce było u nas ostatnio towarem z deka deficytowym a tu nagle po szarej zimnej niedzieli gdzie nawet nosa nie chciało się z domu wystawić nastał cudowny poniedziałek. W cieplutkich promieniach wygrzewały się muchy a ja z obłędem w oku zabrałam się za mycie okien (matko jakie były brudne) pranie firanek i takie tam różne .. No jak nic wiosenne porządki zaczęłam robić - a w zamyśle mam malowanie kuchni tylko jak tu namówić Pana Męża na takie przedsięwzięcie:)).
Jak już wcześniej mówiłam ostatnimi czasy z robótkami wygrywała u mnie lektura. Co prawda czytanie to u mnie nic nadzwyczajnego bo na nocnym stoliku zawsze coś jest i z reguły są to rozpoczęte jednocześnie 2 lub 3 pozycje (wcale mi nie przeszkadza taki sposób czytania). Jednak pomimo tego "rozleniwienia" wreszcie ubrałam moja Tildę. No bo ile golas taki będzie siedział? Teraz wygląda tak.
Dostała sukienkę w groszki do łapki bukiecik lawendy oraz miejsce na półce w sypialni skąd może oglądać świat.
A ja dalej zastanawiam się czy zostawić ją tak jak jest czy obdarować skrzydłami i pozwolić być aniołem ?
Praca nad nią szła mi wyjątkowo opornie, lala jest duża (62 cm) i stwierdziłam, że ta wielkość to jednak nie dla mnie. Jeśli skuszę się jeszcze na Tildę to na 100% będzie niższa.
Powstały też letnie bransoletki - ale obfocona została tylko jedna bo druga "poszła na pniu" - tj. została prezentem urodzinowym.
Koraliki szklane crackle zielono-pomarańczowe i sznurek 0.8 mm, zapięcie rozsuwane wiec łatwo wkładać na rękę. Szkoda, ze na zdjęciu nie widać jak te koraliki pięknie odbijają światło.
A, że w niedzielę było szaro i buro w ramach polepszenia nastroju upiekłam z Małym ciasteczka tzw. usteczka cynamonowo - jabłkowe. Ochoty narobiła mi
Viola, a przepis z sieci
klik.
Łatwe, szybkie do zrobienia a co najważniejsze pyszne. Niestety tuczące ale raz się żyje :)
Dziękuję, że tu czasami zaglądacie i zostawiacie miłe słowa pozdrawiam Ewelina