poniedziałek, 31 grudnia 2012

Wszystkiego Najlepszego



SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2013


Dzisiaj odchodzi już staruszek Rok 2012 i w zamian zaczyna panować malec Rok 2013.
Życzę zatem Wszystkim aby ów malec okazał się hojny w rozdawaniu drobnych i większych prezentów zwanych przyjemnościami, wyrozumiały dla naszych niedociągnięć i zaniechań -  jednym słowem aby każdy z nas  za 365 dni mógł powiedzieć To był naprawdę Dobry Rok.    
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU

sobota, 22 grudnia 2012

Święta



W tym magicznym czasie życzę wam rodzinnego ciepła przy pachnącej choince, stołów pełnych świątecznych pyszności, marzeń, takich które się spełniają, a także spacerów w bajkowej scenerii otulonego śniegiem świata. Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i wiele pomyślności w Nowym Roku.....

sobota, 15 grudnia 2012

Big brother w mini wydaniu

Wczoraj podczas wieczornej porcji przytulańców przed snem moje młodsze dziecko zagaiło.
- Mamo a panie w przedszkolu to maja dużo pracy?
O.. pomyślałam coś się święci. Przytępione wieczorną porą zmysły jakoś nie sprzyjają tego typu dysputom ale odpowiadam, wszak dziecko należy traktować poważnie.  
- No myślę, że pewnie tak.
Moje dziecię popatrzyło na mnie jak na istotę trochę nie z tego świata i odpaliło:
- Mamo no jak tak jest to dlaczego nasza pani dyrektor ciągle przegląda się w pucharach co stoją u niej w pokoju i nic nie robi? Ja widziałem.
Z mojego gardła wydobył się niespokojny gulgot powstrzymywanego ataku śmiechu. Znam panią dyrektor i wiem, że żadna praca w przedszkolu jej nie obca a tu takie oskarżenie. Sprawę jakoś sobie z synkiem wyjaśniliśmy, ale później z mężem mieliśmy dobry powód do śmiechu. Wygląda na to, że żyjemy w jednym wielkim  big brotherze. I nie ma tu znaczenia czy akurat jest to budynek przedszkola...
  

czwartek, 13 grudnia 2012

Takie tam różności

No i nie udało się drugi raz poległam, następny termin w styczniu trzeba być dobrej myśli, tylko to czekanie wykańcza. Jak tak patrzę ten cały rok nie był dla mnie łaskawy. Początek pod znakiem restrukturyzacji w firmie i utraty pracy, lato i jesień to choroba i odejście mamy a teraz biegam do szpitala do taty, któremu serce odmówiło współpracy. No ale to tylko do jutra bo wreszcie wychodzi. Więc można powiedzieć, że w moim życiu wszystko zaczyna się pomalutku układać ale i tak czekam kiedy ten rok wreszcie się skończy..
Mimo tych wszystkich przeciwności życie toczy się dalej i trzeba temu sprostać.
Jako, że mój młodszy syn w listopadzie skończył 6 lat (ale ten czas leci) powstał na tę okoliczność taki oto torcik.

Zgodnie z życzeniem jubilata był to biszkopt czekoladowy przełożony bitą śmietaną i malinami. Może nie wygląda rewelacyjnie ale mogę zapewnić smakował doskonale.
W porywie kulinarnym rodzinka została też uraczona takim oto gulaszem z indyka.
Z kaszą gryczana i surówką z kiszonej kapusty- pychota.
Upiekłam jeszcze na próbę makowce, ale do zdjęcia się nie załapały. Moi panowie to słodkożercy. A pieczone były na próbę bo chciałam sprawdzić czy gotowa masa makowa z puszki da się zjeść. Uznano, że od biedy może być choć mak robiony w domu lepszy. No i masz jak przyzwyczaić to nic nie da się zrobić z półproduktów bo nosami kręcą.
Ale ale obiecałam , że pokażę coś z moich wytworów. Powstają powoli bo okoliczności mało sprzyjające ale jednak. 
Kiedyś wspomniałam coś o uszyciu tildy. Panna tildowa została uszyta a jakże ale wstyd się przyznać nadal jest nie ubrana - jakoś nie mam pomysłu na odzienie dla tego naguska:)
Zwyczajnie akt  - ale przyzwoitość nakazuje ubrać . Kto podda jakiś pomysł?
W ramach sprawdzania jak działa nowy pistolet do kleju (stary nie nadawał się już do niczego) zrobiłam taką oto kulę z krepinowych róż. 

  Przeglądając blogi i strony w internecie natrafiłam na cuda wykonane haftem temari więc w ramach  wypróbowania czy i mi się uda powstała taka bombka. Może jeszcze nie za bardzo udana ale technika bardzo fajna.

Powoli powstają też kartki świąteczne. W tym roku w technice haftu matematycznego. I też na fali spróbowania czegoś nowego. Kartki są zrobione z tego co w domu znalazłam choć myślę , że nie wyszły tak źle. Niemniej jednak oceńcie sami.





Powstał jeszcze wianek adwentowy. Znalazły się w nim pachnące skarby od Ludmiły i szyszki z kosówki rosnącej na Szrenicy.


 A, że zima u nas w pełni to i ptasia stołówka otwarła swoje podwoje.Sikorki odwiedzają ją tłumnie ale zrobić im zdjęcie w grupie nie sposób - stwierdzam , że sikorki to strasznie samolubne ptaszyska, jeśli tylko pojawią się na słonince choć 2 to wybucha awantura.

Były też spacery bo staram się łapać każdy promyk słońca (jego brak przyprawia mnie wręcz o początki depresji) wiec 



No i myślę, że pora kończyć. Jednocześnie mam nadzieję, że ktoś dotrwał nie zanudzony na śmierć do końca tego wpisu. Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich tu zaglądających. Wasze komentarze powodują, że warto robić to co się lubi. Dziękuję za każde słowo tu zostawione.