sobota, 15 grudnia 2012

Big brother w mini wydaniu

Wczoraj podczas wieczornej porcji przytulańców przed snem moje młodsze dziecko zagaiło.
- Mamo a panie w przedszkolu to maja dużo pracy?
O.. pomyślałam coś się święci. Przytępione wieczorną porą zmysły jakoś nie sprzyjają tego typu dysputom ale odpowiadam, wszak dziecko należy traktować poważnie.  
- No myślę, że pewnie tak.
Moje dziecię popatrzyło na mnie jak na istotę trochę nie z tego świata i odpaliło:
- Mamo no jak tak jest to dlaczego nasza pani dyrektor ciągle przegląda się w pucharach co stoją u niej w pokoju i nic nie robi? Ja widziałem.
Z mojego gardła wydobył się niespokojny gulgot powstrzymywanego ataku śmiechu. Znam panią dyrektor i wiem, że żadna praca w przedszkolu jej nie obca a tu takie oskarżenie. Sprawę jakoś sobie z synkiem wyjaśniliśmy, ale później z mężem mieliśmy dobry powód do śmiechu. Wygląda na to, że żyjemy w jednym wielkim  big brotherze. I nie ma tu znaczenia czy akurat jest to budynek przedszkola...
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz