Mimo tych wszystkich przeciwności życie toczy się dalej i trzeba temu sprostać.
Jako, że mój młodszy syn w listopadzie skończył 6 lat (ale ten czas leci) powstał na tę okoliczność taki oto torcik.
Zgodnie z życzeniem jubilata był to biszkopt czekoladowy przełożony bitą śmietaną i malinami. Może nie wygląda rewelacyjnie ale mogę zapewnić smakował doskonale.
W porywie kulinarnym rodzinka została też uraczona takim oto gulaszem z indyka.
Z kaszą gryczana i surówką z kiszonej kapusty- pychota.
Upiekłam jeszcze na próbę makowce, ale do zdjęcia się nie załapały. Moi panowie to słodkożercy. A pieczone były na próbę bo chciałam sprawdzić czy gotowa masa makowa z puszki da się zjeść. Uznano, że od biedy może być choć mak robiony w domu lepszy. No i masz jak przyzwyczaić to nic nie da się zrobić z półproduktów bo nosami kręcą.
Ale ale obiecałam , że pokażę coś z moich wytworów. Powstają powoli bo okoliczności mało sprzyjające ale jednak.
W porywie kulinarnym rodzinka została też uraczona takim oto gulaszem z indyka.
Z kaszą gryczana i surówką z kiszonej kapusty- pychota.
Upiekłam jeszcze na próbę makowce, ale do zdjęcia się nie załapały. Moi panowie to słodkożercy. A pieczone były na próbę bo chciałam sprawdzić czy gotowa masa makowa z puszki da się zjeść. Uznano, że od biedy może być choć mak robiony w domu lepszy. No i masz jak przyzwyczaić to nic nie da się zrobić z półproduktów bo nosami kręcą.
Ale ale obiecałam , że pokażę coś z moich wytworów. Powstają powoli bo okoliczności mało sprzyjające ale jednak.
Kiedyś wspomniałam coś o uszyciu tildy. Panna tildowa została uszyta a jakże ale wstyd się przyznać nadal jest nie ubrana - jakoś nie mam pomysłu na odzienie dla tego naguska:)
Zwyczajnie akt - ale przyzwoitość nakazuje ubrać . Kto podda jakiś pomysł? |
Przeglądając blogi i strony w internecie natrafiłam na cuda wykonane haftem temari więc w ramach wypróbowania czy i mi się uda powstała taka bombka. Może jeszcze nie za bardzo udana ale technika bardzo fajna.
Powoli powstają też kartki świąteczne. W tym roku w technice haftu matematycznego. I też na fali spróbowania czegoś nowego. Kartki są zrobione z tego co w domu znalazłam choć myślę , że nie wyszły tak źle. Niemniej jednak oceńcie sami.
Powstał jeszcze wianek adwentowy. Znalazły się w nim pachnące skarby od Ludmiły i szyszki z kosówki rosnącej na Szrenicy.
A, że zima u nas w pełni to i ptasia stołówka otwarła swoje podwoje.Sikorki odwiedzają ją tłumnie ale zrobić im zdjęcie w grupie nie sposób - stwierdzam , że sikorki to strasznie samolubne ptaszyska, jeśli tylko pojawią się na słonince choć 2 to wybucha awantura.
Były też spacery bo staram się łapać każdy promyk słońca (jego brak przyprawia mnie wręcz o początki depresji) wiec
No i myślę, że pora kończyć. Jednocześnie mam nadzieję, że ktoś dotrwał nie zanudzony na śmierć do końca tego wpisu. Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich tu zaglądających. Wasze komentarze powodują, że warto robić to co się lubi. Dziękuję za każde słowo tu zostawione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz